Jak wiadomo system idealny nie istnieje. Są jednak metody, które działają na korzyść mojej rodziny i mam nadzieję, że zainspiruje też Was!
Może weźmiecie sobie jeden z tych elementów i zyskacie trochę czasu na coś przyjemniejszego niż bycie garderobianą 😉
Zacznijmy od początku.
PRANIE
Pierwsza duża zmiana w naszym gospodarstwie domowym to wymiana zwykłej dogorywającej pralki o marnym załadunku 7 kg na prawdziwy kombajn. Gdy szukaliśmy nowego urządzenia, nasza staruszka już nie działała, więc priorytetem był czas. Wyszukiwanie odpowiedniego urządzenia w internetach, jak zapewne wiecie trwa wieczność, a co forum to mądrzejsze. Obawiając się, że mój mąż podejdzie z pasją i do tego tematu szybko zaproponowałam:
“wpiszmy po prostu największą liczbę kilogramów! Będę rzadziej chodzić do pralni!”
I tak wybraliśmy … 13 kilo zmieniło wiele. Teraz, jeśli nie mam zwyczajnie czasu prać 3-4dni, nadrabiam zaległości nie tygodniami a w ciągu dwóch dni. Niezwykle kojące dla mojego umysłu. Obecnie wychodzi na to, że latem piorę 8 pralek tygodniowo.
Temat proszków to osobny wielki dział, próbowałam wszelkich ekologicznych i ekonomicznych rozwiązań i szczerze wam napiszę, że obecnie używam hipoalergicznego żelu do prania, bezzapachowego, i jestem zadowolona. Jeśli chodzi o sortowanie, nie rozdzielam “dorosłych” od “dziecięcych”. Jak coś jest wyjątkowo brudne (mam czterech synów – oni robią niezwykłe rzeczy w ogrodzie…) to uruchamiam mocniejszy program i jest git. Segregacja kolorów też nie jest jakaś bardzo skomplikowana: białe, czerwono-różowe, ciemne.
Suszenie
Jak wiele godzin zabiera rozwieszanie prania, przewieszanie grubszych ubrań “coby doschły zanim ześmierdną”, gdy wilgotna jesień nie pozwala na wysychanie czegokolwiek. Dwa lata temu, gdy mieliśmy czwórkę dzieci, używaliśmy 3 suszarek i dodatkowego sznura na długość tarasu.
I? I tak brakowało miejsca, a ja musiałam pilnować się, żeby nie wstawić o jedną pralkę za dużo… któż z nas nie zna wieszania prania na krzesłach, lampach i drzwiach w dobie kryzysu? Wystarczy porządna grypka żołądkowa, a dom zmienia się w suszarnię jakiej instagram nie zobaczy, ale my w niej próbujemy się jednak wieczorem zrelaksować…
Pobieżnie tylko wspomnę o metrach kwadratowych jakie zajmują klasyczne suszarki. Dodatkowo moje dzieci STALE je wywracały, a roczniaki ściągały zaczepnie dyndające elementy.
Wszystko zmieniła suszarka bębnowa. Tu już kupiliśmy używaną, roczną na olx. Tak na próbę, mając głowę pełną obaw o dramatycznie rosnące rachunki za prąd, zniszczone ubrania, czy po prostu niedosuszone dokładnie grubsze ciuchy. Okazało się, że ta machina tak bardzo skróciła czas jaki poświęcam na pranie, że pokochałam ją szczerze i głęboko. Ponieważ większość sprzętów wymieniliśmy na energooszczędne nie widzimy uciążliwej zmiany w wysokości rachunku.
Prasowanie?
Wiem, że są fanki. Ja akurat nie jestem. Podobno to dlatego, że nie mam ulubionego serialu. Są jednak argumenty, dla których prasowanie ma nieco… głębszy sens niż sam wygląd ubrania (czy poczucie, że coś się jednak robi oglądając taśmowiec XD).
Takie higieniczne. Przedszkolaki jak niejedna z was wie przynoszą bardzo ciekawe stworzenia raz na jakiś czas z placówek (teraz wszystkie robimy bleeeeeee). Są małe i mają swoje ulubione miejsca na głowie albo gdzie indziej. Jedną z metod walki i prewencji, żebyśmy tych dodatkowych lokatorów nie miały jest poddawanie ubrań, pościeli, ręczników działaniu wysokiej temperatury. Osobiście cieszę się, że robi to za mnie maszyna i to dokładnie.
Skąd bierzemy ubrania?
Często pytacie skąd bierzemy ubrania.
Moda na “zerośmieciowość” to całkiem mądra i inspirująca sprawa.
Jak wiadomo siano można wydawać na masę sposobów, my osobiście nie lubimy na nie wiadomo jakie ciuchy. Nie chcę czuć sentymentalnego ukłucia w sercu na widok tygodniowych spodni za 150 zł podartych w taki sposób, że nawet najstarsze krawcowe zastanawiają się “jaki sens ma tu reanimacja…?”
Od lat uwielbiam buszować po “lumpeksach”. Jak znasz już dni i miejsca to naprawdę za niewielkie pieniądze możesz znaleźć dobrej jakości, bardzo fajne ciuchy, którym nic nie dolega. Potem po prostu piorę je z dodatkowym płukaniem i w wyższej temperaturze i już!
Kolejnym elementem mojej gospodarki odzieżowej jest wymienianie się.
Jeśli nie macie jak ja (muszę przeliczyć) 8 szwagierek i 2 sióstr, które mają dzieci to warto poszukać jakiejś grupy, miejsca gdzie te ubrania, które wam zbywają można wymieniać, albo oddawać.
Część rzeczy trzeba jednak kupić w sklepie i to nie jest chyba już sekret, że takie rzeczy jak gatki i skarpetki z pewnej niemieckiej sieciówki podbijają serca wielomatek i nie tylko 😉
Buty – gruby temat
Tu zapraszam do używania własnej głowy.
Temat jest jak się okazuje trochę mniej gorący niż szczepienia, ale bardziej niż parówki.
My np. kupujemy buty zimowe dobrej firmy, które w dodatku się nie odkształcają i możemy ich używać wiele sezonów bo ciągle fajnie wyglądają. Na sezon ciepły już, aż tak nie szalejemy, a jeżeli podeszwa jest zniekształcona to po prostu się z nimi rozstajemy. A jeśli dziecko chodzi w butach np. 3 tygodnie i z nich wyrośnie to je zostawiamy bez cienia obaw o ortopedyczne problemy następnego dziecka.
Nie dajcie się zwariować i po prostu patrzcie, czy coś się nadaje,a jeśli nie to…
WYPAD Z CHATY!
To ważne, żeby nie zagracać sobie domu “możeprzydasiami”, bo potem nawet nie pamiętamy co tam w tym kartoniku jest, i musimy to przy każdych generalnych porządkach oglądać i brać do ręki i od nowa podejmować decyzje. STRATA CZASU!
UKŁADAMY
No to teraz już mamy ubrania i dzieci, które fajnie by było, żeby umiały znaleźć sobie same spodenki, albo odłożyć bluzę na miejsce. A może nawet pomagać przy sortowaniu koszulek na właściwe miejsca?
Dopóki miałam komody i półki to był koszmarek. Gdy mój syn postanowił ubrać bluzę ze spider-manem, a ona była na samym dole stosika “bluzy” … lawina tekstyliów zawsze wywoływała u mnie łzy, bo niezwykle nie znoszę składać ubrań. I to od nowa.
Oglądałam kiedyś program o rodzinie z 19 dzieci. Oczywiście byli z USA i mimo, że wiele z ich wyborów życiowych było odmienne od moich to zafascynowało mnie ich “Hamerykanskie” myślenie o organizacji i “masowe” podejście do wielu technicznych zagadnień. Wiecie te wielopaki, te przestrzenie i pralki przemysłowe… no i ona miała wszystkie ubrania na wieszakach. (poza bielizną ofkors)
Olśniło mnie i postanowiłam tak żyć. Remont generalny jakiego się podjęliśmy dwa lata temu, umożliwił postawienie prostych ścianek i powstały garderoby – dziecięca i nasza. Sami powoli budujemy w niej to co potrzebne, nie spiesząc się nigdzie i patrząc też ile faktycznie miejsca co zabiera.
Rury zamontowane, proste meble z grubej sklejki, na wymiar tak żeby wykorzystać maksimum powierzchni i już! Koniec z komodami (ostatnio wywieźliśmy na gratowisko ostatnią) i zamówiłam na allegro setki wieszaków. Szybko i tanio. Fajnym patentem są też wieszaki specjalne do spodni i spódniczek, których kilkadziesiąt zamówiłam od razu u tego samego dostawcy.
JAKIE WIDZĘ ZALETY WIESZAKÓW?
- Ubrania są dobrze widoczne, można przesunąć nie rujnując porządku i dobrać to co się chce. Nawet jeśli masz 3 lata. A jeśli nie ma mnie w domu, tata, babcie i opiekunki też wiedzą gdzie czego szukać!
- Dzieci potrafią same wieszać i odwieszać ubrania. Mogą realnie włączyć się w dbanie o swoje rzeczy. Jak mawiam w takich momentach: ” To nie jest możliwe, żeby jedna osoba dbała o dom w którym mieszka siedmiu ludzi”
- Szybko można wyeliminować to z czego dziecko wyrosło. Koszulki, spodnie wisząc pięknie prezentują swoją długość, więc od razu widać co już jest za krótkie. A jeśli masz jak ja dzieci z małą różnicą wieku to po prostu przewieszasz je np. metr w prawo i już 🙂 Ogarnięte!
- NIE SKŁADAM 😀
SEZONY
Mam bardzo mało skomplikowany sposób na zmianę z sezonu ciepłego na zimny. Gdy zmiana pogody jest ewidentna ściągam torbę z krótkimi spodenkami, sandałami i kaloszami, a chowam kurtki, grube czapki, śpiworki od wózków. Trwa to krótko. Reszty ubrań nie wymieniam.
Chciałabym jakoś optymistycznie zakończyć to moje wyznanie i przypomnieć wam, że żadną perfekcyjną panią domu nie jestem.
Ale na pewno nabieram wprawy w ułatwianiu sobie życia, a systemy które sobie niechcący wypracowałam sprawiają, że mam znacznie bardziej ogarnięte w domu i w głowie niż z dwójką słodkich bałaganiarzy. Nie chodzi mi o nasze dzieci, tylko o nas dwoje tuż po ślubie.
Tekst dedykuję mojemu mężowi, który zaraz będzie to parę dni ogarniał sam <3
Racja z tymi wieszakami, nigdy o nich nie myslalam jakos specjalnie 😉
<3
Zdradzisz do jakich fajnych łupków z rzeczami dla dzieciaków w Poznaniu zaglądasz? 🙂
Jest kilka – niestety dwa zamknięto w zeszłym roku bo jakieś remonty… 🙁
Ale oczywiście London zawsze warto obczaić
Super tekst! Mam przed sobą dopiero pierwszą przygodę z dzieckiem (swoją drogą termin jakiś podobny do Twojego, bo zostały mi 4 tygodnie :D) a już widzę, że mam dla malutkiej o wiele za dużo ubranek i nie mialam pojęcia jak mam się za nie zabrać to składanie i prasowanie już mnie dobijalo, a dziecka na świecie jeszcze nie ma 😀 dzięki Ci wielkie za wszystkie rady! Suszarka bębnowa będzie kupiona, do tego pomysł z wieszakami jest genialny. Wczoraj obejrzałam tylko kawałek live i nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, że piszesz dla nas ten tekst <3 dzięki wielkie i mega podziwiam, że to wszystko ogarniasz! Pozdrawiam ciepło!
<3 ale fajnie - to zaraz rodzimy!
co do ubranek dla noworodka to mi się już łatwiej szykuje bo wiem co ostatecznie lubię i co jest najwygodniejsze. Dla pierwszego miałam masę rzeczy które... nigdy się nie przydały :D
Po pierwsze to baaaaardzo Cie podziwiam za wszystko co robisz i jak to robisz. Twoje zywienievdzieci to mega petarda.
Po drugie swietny wpis.
I teraz do sedna.
Mam garderobe przy sypialni z rzeczami moimi i meza – super sprawa. Dzieci – chlopcy (3 i 5lat) maja szafe w pokoju ktora przerobilam na taka z polkami bo bylam zajarana metoda “konmari” gdy byli mniejsi… Teraz coraz bardziej sie sklaniam do montazu 2 dlugich drazkow i wieszakow, bo faktycznie latwiej i szybciej i dla mnie i dla nich. Corka (14lat) balaganiara jak to nastolatka – ma szafe z wiekszoscia wieszakow ale i kilkoma polkami i tez sobie to chwale – ona roznie bo latwiej upchnac na polke niz zawiesic . Teraz kiedy #4 nowydzidzius w drodze wiem ze na pewno bedzie na poczatku komoda na bodziaki pajace itp, ale bluzy kurtki i ewentualne sukienki to juz na wieszakach… Hehe.
Zawsze jak się pojawia maluch to są pomysły na zmiany 😀 Brzmi dobrze!
Ja pokochałam plastikowe, prostokątne koszyczki. W jednym majtki, w drugim skarpety, w trzecim rękawiczki, szaliki, czapki, itd itp. Polecam, bo po praniu bieliznę na stole sortuję następująco, kopczyk majtek jednego, kopczyk majtek drugiego, górka zrolowanych skarpetek jednego, górka zrolowanych skarpetek drugiego. Zabierać i wypad z pokoju. Do koszykow wrzuć! Odmaszerowac…
Koszyki są cudowne 😀
Suszarka bębnowa powinna być dodawana do pakietu “Mąż”;)
Prasuję jedynie koszule i spodnie w kancik. No i pieluszki tetrowe, bo podczas suszenia kurczą się.
Marzy mi się garderoba pełna wieszaków, ale metraż mieszkania niestety trochę nas ogranicza. U dzieciaków w pokoju mamy spora szafę z częścią “wieszakową” jednak wraz z powiększaniem się dzieciaków ich ubrania też rosną… w pionie. Sukienki i spodnie przestają się mieścić “na długość”.
Na półkach korzystam z tematycznych pudełek i układania ubrań w pionie. Też dają radę, choć daleko im do wieszaków;)
No właśnie jestem ciekawa jak ze starszymi dziećmi będzie, ale narazie mam stado malców 🙂
Wieszaj spodnie złożone w pół 🙂 tzn. Jakby wieszak na wysokości kolan 🙂 mi to mega ratuje miejsce, bo na długość mi szkoda miejsca na rurę na dole
Świetny tekst! Dziekuje. Po wczorajszym lajfie dziś już troszkę zrobiłam porządki w szafach moich 2 córek. Moja teściowa (mama 7dzieci) ma system z wieszakami ale na suszenie prania. Stosuje ten system u mnie i męża no i przy sukienkach dziewczynek. Mokre ubrania (koszule, bluzki, sukienki, swetry itp.) wieszam jeszcze mokre na wieszaki , a gdy wyschną lądują odrazu w szafie. Moja teściowa ma jeszcze „pałąk na kółkach” i tam daje rzeczy do wyprasowania, a później wszystko wiezie i rozkłada po pokojach. To jest super opcja przy braku suszarki bębnowej no i zaoszczędza dużo miejsca za zwykłej suszarce do prania.
To jest doskonałe przy braku suszarki!
Wow! Dzięki:) ogarnęłaś temat od a do z. Inspiracja włączona.
😀 starałam się! Gdyby nie pytania z lajwa z instagrama byłoby trudniej <3
Super że miałaś chęć spisać swoje rady 🙂 Doceniam, co nie co na pewno u siebie zastosuję.
cieszę się, że zainspirowałam <3
Maju a jaki masz wsad kg w suszarce?
7kg więc suszę czasem na 2 razy jeśli wykorzystam pralkę na full 🙂
Ostatnie zdanie u mnie wygrywa i domyślam się, było ogromną motywacją, by cały ten system rzetelnie opisać czarno na białym 🙂
My już wiemy z Piotrem, że jak tylko nasz 6 kg gruchot (pracuje nieprzerwanie od 9 lat i wciąż żyje – nigdy nie odkamieniany!) padnie, kupujemy 13 kilogramowca.
Suszarka to raj, potwierdzam!
Natomiast wieszaki to nie moja bajka, ale kto wie, może kiedyś się przekonam (jak zwiększymy metraż).
Pięknie to opisałaś, tak jakby zarządzaniem ubraniami dla siódemki to była najprostsza rzecz pod niebem 🙂
Duża pralka to jest to <3
Podziwiam całym sercem rodziców gromadki dzieci.
Sama mam czwórkę (5lat cztery porody)najstarsze ma teraz6lat, nie ma lekko
Pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie a wieczorem dom i tak wygląda jak rano
Wszystkiego najlepszego
Jakie wieszaki polecasz? Gdzie kupujesz? Jakieś linki? Patrzyłam na allegro, ale tam jest ich masę i nie wiem czy kupić pierwsze lepsze plastikowe. Ja to będę hurtowo po 100 kupować, dlatego lepiej raz, a porządnie
Ja brałam te w które były w promocji 🙂 nie kierowałam się niczym wyjątkowym tylko ceną za sztukę bo 400 wieszaków to jest już ilość 😉
Cieszę się że tu trafiłam, z mężem mamy już troje dzieci a czwarte w drodze. Super się to czyta i dobrze wiedzieć że są takie wspaniałe rodzinki jak Wasza
<3 Super! dzieki za miłe słowo